30 września 2012

Losowanie nagród

Wszystkim pięknie dziękuję za udział w konkursie z ekologicznymi pakami do wygrania i za podzielenie się swoimi uwagami odnośnie jedzenia. Dziękuję również Eko- warzywniakowi- sponsorowi konkursu :).
Wszystkie komentarze przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem, mam nadzieję, że nie tylko ja :) Najważniejsze w tych naszych filozofiach jest to, by żyć w zgodzie z samym sobą, nic na siłę, do pewnych wniosków, zmian warto dochodzić małymi krokami. Kiedyś moja lodówka była wypełniona mlekiem, masłem, jajkami, serami różnej maści i śmietaną, nieobcy jest mi również smak "chińskich zupek". Długo żyłam obok faktów, w które nie chciałam się zagłębiać, z wygodnictwa, by nie myśleć o tym, że kury z wolnego wybiegu i "szczęśliwe krowy" wypasane na prawdziwych łąkach czeka ten sam koniec. Dzisiaj na samą myśl o wypiciu szklanki mleka szczerze robi mi się niedobrze. Do niczego się nie przymuszam, nie lubię mieć bata nad sobą, żyję w zgodzie ze sobą i własnym sumieniem, czego i Wam życzę :)
Ale- do rzeczy- losowanie :)

losowanie

Przepraszam za długie oczekiwanie, ale córka miała obiecane wyciąganie losów, w tygodniu nie mamy czasu na takie rzeczy i trzeba było zaczekać do weekendu. Ponieważ żal mi było, że nagrody są tylko dwie, postanowiłam dołożyć od siebie nagrody pocieszenia /mam nadzieję, że lubicie dynie :)/. W losowaniu brały zatem również osoby, które zabrały głos pozakonkursowo :) Zobaczmy dla kogo rączki córci okazały się szczęśliwe:
margot11- pozakonkursowo- nagroda pocieszenia

losowanie
gretka- nagroda z Vegepack

losowanie

sowa_nie_sowa- nagroda z Vegepack

losowanie

iza_luiza- nagroda pocieszenia

losowanie

Zwycięzcom serdecznie gratuluję i proszę o kontakt mailowy na adres: przepisybajki@vp.pl


Oceń przepis:

28 września 2012

Wege krupnik, wersja podstawowa

Jedna z moich ulubionych jesiennych zup. Chyba nic tak nie karmi zmysłów o tej porze roku (pomijając bezkonkurencyjne dynie) jak talerz ciepłej zupy wypełnionej kaszą. Z kubkiem takiej polewki mogłabym przesiedzieć w domu nawet cały szaro- bury dzień nie zważając na niepogodę, uzupełniając dokładki. Prosta w wykonaniu i pożywna, a że smaczna, to chyba nie muszę dodawać? :)


krupnik wegetariański


Przygotowuję ją podobnie jak rosół (klik)- koniecznie z przypaloną cebulą i natką pietruszki, ale w tej opcji z warzywami startymi na grubej tarce. Do tego kasza jęczmienna: drobna, średnia, gruba- jaką lubicie, ja używam przeważnie średniej i przemycam nieco jaglanki /polecam :)/. Gotuję ją z ziemniakami, wtedy córka chętniej je, ale jeśli Wam ten dodatek nie po drodze- możecie go pominąć i dorzucić w zamian więcej kaszy.
 
Składniki
(dla 3-4 osób na 2 dni)
2 średnie marchewki
1 nieduża pietruszka
średnia cebula
trochę ponad 1/2 szklanki kaszy jęczmiennej średniej lub innej (u mnie ok 1/2 szklanki jęczmiennej, reszta jaglanej)
3 łyżki oleju/ oliwy
3 listki laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
garść natki pietruszki
sól, ewentualnie pieprz
miłym dodatkiem będą 2 gałązki selera korzeniowego lub lubczyku lub spora szczypta suszonego
 

wege krupnik

Wykonanie
W garnku o grubym dnie rozgrzewam 3 łyżki oleju, wrzucam starte na grubej tarce marchewki i pietruszkę, smażę na niedużym ogniu mieszając niecałe 10 minut. Wlewam wodę (ok 2 litry), zagotowuję, wkładam pokrojone w kostkę ziemniaki, liście laurowe, ziele angielskie, łodygi selera/ lubczyku- jeśli są na podorędziu, płaską łyżkę soli, zmniejszam gaz na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję przez ok 25 min.
W tym czasie przypalam cebulę: albo przeciętą na pół i spaloną z każdej strony nad palnikiem albo pokrojoną na ćwiartki i przypaloną na suchej nieprzywierającej patelni z każdej strony; dorzucam do zupy.
Kaszę jaglaną przelewam wrzątkiem na drobnym sitku i płuczę pod bieżącą wodą, mieszam z wypłukaną kaszą jęczmienną, dodaję do zupy. Gotuję ją jeszcze przez ok 15 minut. Wyłączam gaz, wrzucam posiekaną natkę i zostawiam pod przykryciem przez 10- 15 minut lub dłużej (nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie)- wtedy kasza dojdzie, natka zmięknie, a zupa nabierze odpowiedniego smaku. Przyprawiam ją jeszcze dodatkową porcją soli i ewentualnie (jeśli mam chęć na zaostrzony klimat) pieprzu. Smacznego!


Oceń przepis:

27 września 2012

Najlepsza pasta z grochu ever

Pasty z grochu zawsze wychodzą smakowite, a tę tym razem podrasowałam... no kto zgadnie? Tak, tak, wędzoną papryką :) Kto jeszcze jej nie nabył, niech czym prędzej to nadrobi, absolutne podium pośród przypraw, cudowny aromat i smak! Genialnie współgra ze strączkami, tofu, ziemniakami, kaszami, z kapustą i jej kuzynami. Sama pasta wychodzi cudownie gładka, smarowna i pyszna, szybko schodzi więc proponuję zrobić od razu podwójną porcję :)
 pasta z grochu z wędzoną papryką


Składniki
1/2 szklanki grochu w połówkach
kawałek glona do gotowania grochu /opcja/, używam wakame
1/2 płaskiej łyżeczki wędzonej papryki w proszku (wersja łagodna)
2 łyżki oliwy
mała cebula
1/2 płaskiej łyżeczki soli
spora szczypta suszonego majeranku
garść pokrojonej natki pietruszki /opcja/


pasta z grochu z wędzoną papryką

Wykonanie
Groch moczę przez noc lub przynajmniej przez godzinę- dwie, płuczę na sitku, wrzucam do garnka, zalewam wodą (około 3 szklanek), zagotowuję, zbieram szum, zmniejszam gaz na mały, dodaję kawałek wakame, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję do miękkości- ok godziny lub nieco dłużej- w zależności od czasu moczenia.
Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam cebulę i smażę przez kilka minut do zeszklenia, dodaję paprykę i podgrzewam chwilę mieszając by cała cebula pokryła się cudownym proszkiem :) W połowie gotowania grochu dodaję do niego zawartość patelni.
Gdy groch zaczyna mięknąć zdejmuję pokrywkę i gotuję przez kilka- kilkanaście minut mieszając do czasu aż zawartość garnka zacznie przypominać zawiesisty sos, w trakcie sypię roztarty w palcach majeranek i odrobinę soli; na jakieś 2 minuty przed końcem wciskam przez praskę czosnek. Teraz całość miksuję na pastę w blenderze, dosmaczam solą jeśli trzeba, można smak zaostrzyć również pieprzem, dodaję posiekaną pietruszkę, mieszam. Przechowujemy w zamkniętym pojemniku w lodówce przez klika dni.
Wszystkich zainteresowanych losowaniem nagród w konkursie z eko- warzywami informuję, że nastąpi ono w weekend- obiecane młodej wyciąganie losów :)- wyniki ogłoszę w sobotę lub niedzielę :)


Oceń przepis:

24 września 2012

Pasta z pieczonego bakłażana z masłem orzechowym

Chyba mało kto podpisałby się pod stwierdzeniem, że bakłażan to jego ulubione warzywo, ja również nie. Jednak pieczone/ grillowane bakłażany uwielbiam: w postaci roladek zwiniętych z dowolnym farszem, jako dodatek do warzywnych miksów na ciepło czy sałatek. Pieczony bakłażan to również bardzo wdzięczny temat do różnego rodzaju past, który dodatkowo bardzo dobrze rymuje się z wszelkimi orzechowymi klimatami, nie ma mowy by wyszło coś niesmacznego :)
Choć pogoda nie sprzyja teraz imprezom plenerowym- w sobotę byliśmy na grillu- i daliśmy radę :) Było szybko, prosto i smacznie: ziemniaki pieczone w węglu, grillowany marynowany tempeh, grillowane pory z octem balsamicznym, nieśmiertelna sałatka z pomidorów, cebuli, oliwy i soli, świeże papryki oraz pasta z pieczonego bakłażana, którą smarowaliśmy upieczone ziemniaki i papryki. Bardzo dobrze sprawdzi się również jako smarowidło kanapkowe- polecam :)

pasta z pieczonego bakłażana z masłem orzechowym


Składniki
2 duże bakłażany
6- 8 łyżek oliwy z oliwek
2 czubate łyżki lubianego masła orzechowego (użyłam domowego ukręconego z miksu orzechowego)
2 ząbki czosnku
sól
garść posiekanej natki pietruszki (opcja)


pasta z pieczonego bakłażana z masłem orzechowym

Wykonanie
Bakłażany myję, odrzucam końce, kroję wzdłuż na 5 plastrów, następnie w kostkę. Smaruję oliwą, nie warto dawać jej zbyt dużo, wystarczy lekko natłuścić warzywa, posypuję kilkoma sporymi szczyptami soli i piekę w nasmarowanej tłuszczem blaszce (naczyniu żaroodpornym) w piekarniku nagrzanym do ok 200 st aż zmiękną i zmienią kolor (30 min.). Warto je piec rozłożone jedną warstwą, jeśli nie macie na tyle szerokiej blachy- można je rozłożyć na dwóch. W trakcie pieczenia, mieszam warzywa przynajmniej raz, by równomiernie się upiekły.
Po wyjęciu miksuję warzywa na pastę, dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek i masło orzechowe, mieszam (warzywa można od razu zmiksować z masłem, jednak moje było z kawałkami orzechów, których nie chciałam stracić), przyprawiam solą (ewentualnie pieprzem), mieszam z natką. Smacznego! :)


Oceń przepis:

20 września 2012

Owsianka na słodko dla zabieganych

Nieuchronnie zbliża się jesień, po niej zima, wszelkie "zbożanki" będą się więc tu pojawiały w miarę możliwości dość często. Dzisiaj wersja na słodko bez cukru- nie moja ulubiona, gdyż wolę wytrawne- ale "moi" ją lubią, więc może i Wam przypadnie do gustu?
Zaletą tej wersji jest to, że właściwie wszystko przygotowuje się wieczorem, rano w 5 minut będziecie mieli gotowe sycące, pożywne i nastrajające optymizmem /bo chyba nie tylko na mnie działa tak owsianka? ;)/ śniadanie.

szybka owsianka na słodko


Składniki
(dla 3-4 osób)
2 szklanki płatków (tym razem pół na pół: owsiane górskie i jęczmienne, nie używam "błyskawicznych)
3 czubate łyżki dowolnych niesiarkowanych suszonych owoców (np. żurawina i rodzynki)
płaska łyżeczka cynamonu w proszku (lub nieco więcej)
2 średnie słodkie jabłka
3 czubate łyżki podprażonych na suchej patelni orzechów włoskich, połamanych na mniejsze kawałki (mogą być laskowe, migdały itp)
opcjonalnie nieco soku z cytryny
po ok szklance na osobę dowolnego lubianego mleka roślinnego DIY lub kupnego (ilość płynu musicie sami sobie dopasować, jedni wolą rzadsze konsystencje inni gęstsze)
dowolne podprażone ziarna do posypania, u mnie tym razem siemię lniane, ale  może być słonecznik, dynia, konopie, len itp

owsianka na słodko dla zabieganych

Wykonanie
Wypłukane na sitku płatki wrzucam do zamykanego pojemnika, dodaję starte na drobnej tarce obrane jabłka, cynamon, orzechy oraz przepłukane pokrojone suszki (możecie nie kroić, moja córa nie przepada za napęczniałymi suszkami w całości, drobnica wchodzi bez problemu), wszystko porządnie mieszam, zamykam i wstawiam do lodówki. Następnego dnia warto spróbować i ewentualnie przełamać słodycz masy odrobiną soku z cytryny i/ lub szczyptą soli. Wykładam porcje do miseczek, zalewam podgrzanym przez chwilę (kilka minut- aby było ciepłe) mlekiem. Mieszamy, posypujemy lubianymi ziarnami. Smacznego!


owsianka na słodko dla zabieganych


Oceń przepis:

18 września 2012

Zaproszenie do rozmowy o jedzeniu i konkurs

Witajcie, dzisiaj chciałam zaprosić Was do konkursu z ekologicznymi pakami od Vegepack.pl do wygrania oraz do rozmowy o jedzeniu. Czy jakość jedzenia ma dla Was znaczenie? Celebrujecie rodzinne posiłki czy każdy siada "w swoim kącie" z talerzem w ręku? Czy w kuchni kierujecie się intuicją, mądrością przekazaną od babć i mam, czy może korzystacie z książek (jakich), poradników, warsztatów, czasopism, portali, blogów, programów TV? Zasady (jakie?) czy spontan? Eko czy konwencja?

vegepack.pl

Często w mailach pytacie mnie "jak żyć" w czasach wyjałowionej żywności oraz jak zapewnić dzieciom jakość- również jedzenia. Ja nie mam na to recepty i uważam, że nie ma tej jedynej- słusznej. Jednak mam kilka zasad, wg których staram się żyć, bez fanatyzmu (!!!). 
    Nie jem mięsa ponieważ nie pozwala mi na to moja wrażliwość. Nie jest to dla mnie  ani ograniczenie, ani forma inwalidztwa /;)/, a mój własny wybór, zgodny z moim sumieniem i poczuciem przyzwoitości. Nie cierpię z tego powodu, po nocach nie śnią mi się kabanosy i mam się dobrze! Staram się, by moja kuchnia była w miarę naturalna, głównie ze względu na dziecko i każdy posiłek jaki obmyślam kieruje mnie do receptur wegańskich; nie znam żadnej innej bardziej bezpiecznej i naturalnej drogi... być może jeszcze za mało wiem, być może kiedyś zmienię zdanie, nie kieruję się przy tym zasadą: wszystko co wegańskie jest dobre. Nie będę się w tym temacie rozwodziła, zainteresowanych wyborami weganizmu odsyłam do obejrzenia filmu „To tylko zwierzęta” (klik)- dokumentu nie o oddalonych od nas farm z USA, ale o naszym polskim piekiełku; forum „wegedzieciak” (klik) o rodzinach wegetariańskich i wegańskich, gdzie znajdziecie dużo praktycznych informacji, nie udzielam się, czasami „podglądam” i cieszę się gdy odnajduję linki do mojego bloga- dziękuję :); wykład o weganizmie G. Yourofskiego (klik)- temat dość szeroko omówiony, choć nie wyczerpująco oraz na najbardziej prawdziwy blog wegański w polskiej blogosferze „Matka weganka i jej dziecko” (klik), to nie mit, to działa i brzmi dumnie :)
W gotowanie wkładam serce, każdy kto mnie zna- wie o tym, nie potrafię  ugotować „cokolwiek”, nie potrafię i nie chcę. Przygotowanie posiłku, jak również jego spożywanie ma dla mnie znaczenie. Recepta na apetyt dziecka? Uśmiechnięta matka i uśmiechnięty ojciec przy wspólnym posiłku, rozmowa, żart. Staram się nie być żandarmem. Jeśli młodej coś nie smakuje lub nie ma ochoty na jedzenie- przyznaję, jest mi przykro- ale zaciskam zęby, choć czasami się nie udaje ;) i nie kalkuluję dziennego spożycia witamin czy minerałów, oceniam cały tydzień. Uważam, że smak to kwestia oswojenia i przyzwyczajenia. Niektóre smaki można oswoić z czasem, inne- nigdy :) Przypominam sobie czasy swojego dzieciństwa, kiedy rodzice czarowali, prosili, przymuszali by zjeść to czy tamto. A przedszkolne koszmary typu sztywna kasza manna z odrzucającą skórką i sokiem, tran, „kakałko” z kożuchem, wątróbka? :) Niektóre- początkowo niejadalne smaki- oswajałam powoli, w niektórych się rozsmakowałam, niektórych nie oswoję nigdy :). Myślę o tym, kiedy córka nie chce czegoś zjeść, trudno, może innym razem?
     Nie karmię dziecka „danonkami” ani krowim mlekiem, śniadaniowa owsianka na mleku /czy też wyciągu ;)/ roślinnym jest naprawdę jadalna, smaczna i daje dużo możliwości; o mleku krowim napisano już wiele, ja- bez rozwlekania się nad tematem- zostawiam je cielakom.

Staram się odżywiać sezonowo i lokalnie. Sama uprawiam wiele warzyw i ziół, więc sezonowość jest mi dobrze znana, jeśli macie z tym problem, korzystajcie z kalendarza warzyw sezonowych, który stworzyła Bea (klik), pamiętajcie też o tym, że warzywa/ owoce w sezonie są najtańsze. Często, gdy jestem w podróży, odwiedzam rolników w poszukiwaniu warzyw, których sama nie uprawiam i które ciężko dostać na bazarze w mojej mieścinie. Lubię z nimi rozmawiać, jednak od kiedy częściej można z nimi pogadać o stosowanych opryskach, ich rodzajach i częstotliwości stosowania niż o odmianach jakie uprawiają- wciągnęłam się w farmerkę na całego :) Po co- pytają niektórzy- skoro marchewkę w sezonie można kupić za 50 groszy? Bo chcę mieć wpływ na to, co wkładam do garnka i nie zastanawiać się ile marchewki jest w marchewce marketowej. Bo praca ogrodowa uszlachetnia, bo lubię oglądać jak warzywa rosną i dojrzewają i wreszcie cieszyć się z owoców własnej pracy:
 strąki zielonego groszku

zielony groszek 


rozsada bobu

bób


 sałata z ogrodu

moje pomidorki

kapucha czerwona


 kalarepki

moje papryki

moje cukinki

korzenie

jarmuż

dyńki 2012

i tak dalej... :)
Korzystam również z roślin dzikorosnących

topinambur

szczaw

pałki 


młoda pokrzywa

Niektórzy się z tego śmieją, ale nauczyłam się z tym żyć :)
Kupuję, tak, też kupuję :) Raz lub dwa razy w miesiącu robię zakupy w znanym wszystkim chyba Evergreenie (klik), pół na pół: konwencja i eko. Chodzę również do marketów, na bazar i do małego sklepiku z ziarnami i przyprawami na wagę. Będąc na zakupach zawsze czytam skład, im uboższy- tym lepiej, warto czasami porównać sobie etykiety ze składem kilku na pozór "takich samych" produktów. Na bazarze kupuję najczęściej od tej samej kobiety, która sprzedaje warzywa własnej produkcji o nieidealnie symetrycznych kształtach ;) resztę kupuję w marketach, bo jest taniej. Sięgam także po banany, pomarańcze, granaty, cytryny czy orzechy kokosowe, nie świruję i nie jestem fanatyczką, przynajmniej staram się nią nie być, uważam, że przesada w każdą stronę nie jest dobra ani dla otoczenia ani dla nas samych. Nie żyję w oderwaniu od innych: męża, który twierdzi, że czekolada go uszczęśliwia ;), babć, dziadków, cioć... moje dziecko zna smak czekolady, batonów czy chipsów, ja to kontroluję, czasami po cichu ;) czasami muszę tupnąć nogą.
Mam dużo książek kulinarnych, ale głównie je kolekcjonuję, rzadko korzystam z cudzych przepisów. Jednymi z pierwszych sensownych książek, z których zaczęły mi wychodzić potrawy jadalne z łatwo dostępnych składników były książki Bożeny Cyran- Żak i choć nie ma w nich kolorowych zdjęć, mam do nich ogromny sentyment. Jeśli jesteście zainteresowani kuchnią naturalną i będziecie mieli sposobność zakupu książek Heidi Swanson, autorki bloga „101 cookbooks” (klik), to również Was do tego namawiam. Ja „Super natural every day" wygrałam w konkursie u Jadłonomii (klik) i miałam o tym napisać przy okazji przetestowania jakiegoś przepisu, ale ciągle mi nie po drodze, sorry Marta!

super natural every day

Co prawda jest masło, cukier, śmietana czy ser, ale można to spokojnie pominąć, jest też wiele inspirujących przepisów na zdrowe potrawy i - znając ogromną popularność przepisów na blogu Heidi- z pewnością również smakowite. Do tego piękne, klimatyczne zdjęcia :)

To właściwie z grubsza wszystko, wybaczcie niespotykaną u mnie wylewność, ale nie potrafiłam napisać o tym w dwóch zdaniach :) Teraz Wasza kolej: zapraszam do rozmowy o jedzeniu, do podzielenia się własnymi doświadczeniami, zwyczajami, może macie jakieś wskazówki, z których skorzystają inni, a ja też poznam trochę Was- odwiedzających mój blog :)
Spośród osób, które wypowiedzą się pod tym postem (na temat!) wylosuję dwie, które będą miały przywilej wyboru ekologicznych produktów ze sklepu Vegepack.pl na kwotę 150 zł :) Przejrzyjcie koniecznie ofertę: jest tam pieczywo, są warzywa, owoce, zioła, kwiaty, jest w czym wybierać :) Ponieważ jest to żywność świeża- zarówno oferta jak i konkurs- są przeznaczone tylko dla Warszawy i okolic. Jeśli ktoś jest spoza stolicy- może ma tam kogoś, komu chciałby zrobić miłą niespodziankę? Na Wasze odpowiedzi czekam przez tydzień, do 25.09.2012 do północy. Proszę wypowiadać się na temat, niekoniecznie tak wylewnie jak ja ;). Zdecydowałam się na losowanie, gdyż obawiam się, że nie będę w stanie obiektywnie wybrać tylko dwie odpowiedzi i żeby uspokoić niektóre sumienia oraz by sprawa była w 100% jasna- nie otrzymałam żadnych profitów z tytułu napisania o Vegepack i zorganizowania konkursu i nie podjęłabym się napisania o żadnych inicjatywach czy produktach, do których nie miałabym przekonania oraz z których sama bym nie skorzystała. To tyle, zapraszam :)


Oceń przepis:

16 września 2012

Pomidorówka ze świeżych pomidorów

Pomidorówka jest ulubioną zupą mojej córki i przygotowuję ją obowiązkowo przynajmniej raz w tygodniu. Zimą i wiosną dodaję do niej przecier pomidorowy "własnej roboty" (klik), który co roku produkuję w ilościach hurtowych :) a w sezonie świeże pomidory.

pomidorówka ze świeżych pomidorów

Zupę gotuję podobnie jak rosół (klik) bez palonej cebuli i z solidnym dodatkiem pomidorów, na koniec całość miksuję (małolata wymyśliła sobie całkiem niedawno, że nie lubi marchewki w zupie, którą wcześniej wyjadała ;) więc wolę miksować niż dłubać się z wybieraniem warzyw) i zjadamy z makaronem, ryżem, kaszą lub prażonym słonecznikiem. Zapraszam :)

Składniki
(dla 3-4 osób na 2 dni)
2 średnie marchewki
1 nieduża pietruszka
2 kg dobrze dojrzałych pomidorów
3 liście laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
czubata łyżeczka majeranku (lub więcej)
sól
2 większe ząbki czosnku
3 łyżki oleju/ oliwy
2 czubate łyżki posiekanej natki pietruszki (lub więcej)
opcjonalnie garść posiekanych liści bazylii

pomidorówka ze świeżych pomidorów

Wykonanie
Pomidory zalewam wrzątkiem, po kilku minutach odlewam wodę, chwilę czekam by przestygły, obieram i krojąc na mniejsze kawałki wrzucam do garnka odrzucając drewniane środki. Stawiam na gaz, zagotowuję, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję na niewielkim ogniu ok 20 min. Zdejmuję pokrywkę i podgrzewam dalej przez 20- 30 min (zależnie od odmiany i stopnia dojrzałości owoców), aż pomidory całkowicie się rozpadną, a zawartość garnka zredukuje się do gęstego pomidorowego sosu. W tym czasie przygotowuję wywar. W garnku o grubym dnie rozgrzewam tłuszcz, wrzucam obrane i pokrojone marchewki i pietruszkę, smażę na średnim ogniu mieszając co jakiś czas przez ok 10 minut. Zalewam wodą- 1,5 l- zagotowuję, zmniejszam gaz na mały, dodaję płaską łyżkę soli, liście laurowe i ziele angielskie i gotuję z uchyloną pokrywką na wolnym ogniu przez ok 25 min. Wyjmuję liście i ziele, dodaję pomidory i miksuję "żyrafą" na krem. Dodaję roztarty palcami majeranek, podgrzewam przez kilka chwil, wciskam przez praskę czosnek, minuta- dwie i wyłączam gaz. Posypuję pietruszką, kładę pokrywkę i daję natce kilka minut by zmiękła. Dosmaczam, jeśli istnieje potrzeba solą, ewentualnie pieprzem. Jeżeli używam bazylii, posypuję nią zupę już na talerzach /mąż nie lubi, więc go nie dręczę i nie dorzucam ziół do garnka ;)/. Tak jak pisałam na początku: zjadamy z makaronem, kaszą, ryżem lub prażonymi ziarnami. Zupa nie wymaga śmietankowania, jest pyszna w czystej postaci, smacznego :)

Pięknie dziękuję Sowie za przemiłe wyróżnienia mojego bloga nagrodą Versatile Blogger Award :)


Oceń przepis:

14 września 2012

Owsianka podstawowa

Coraz chłodniejsze dni, coraz większa potrzeba przytulenia ciepłej miski rano z porcją energii i optymizmu na następnych kilka godzin. Owsiankę przygotowuję na kilka sposobów, ale dzisiaj będzie o najprostszym z nich i moim ulubionym jednocześnie: płatki owsiane górskie, czasami z domieszką innych (orkiszowych, jęczmiennych itp), czasami z dodatkiem niewielkiej ilości kaszy jaglanej gotowane na wodzie (!) z dodatkiem soli, zalane zimnym (!) mlekiem roślinnym, domowym lub kupnym, to wszystko :) Oczywiście jest to baza, którą można doposażyć wg własnego gustu: starte jabłko czy gruszka, cynamon, imbir, banan, sezonowe świeże owoce, orzechy, owoce suszone, wanilia, masło orzechowe, budyń itp.

owsianka

Składniki
(dla 4 osób)
1,5 szklanki płatków owsianych górskich (lub mieszanki różnych)
3 szklanki wrzątku
sól
dowolne mleko roślinne

Wykonanie
Płatki płuczę na sitku, przekładam do garnka zalewam wrzątkiem, odstawiam pod przykrywką na ok 10 min. Następnie zagotowuję, dodaję pełną łyżeczkę soli i gotuję przez ok 10 min na małym ogniu. Zostawiam pod przykrywką na kolejnych 10 minut. Wykładam porcje na talerze, zalewam zimnym mlekiem, mieszam. Gotowe, smacznego :)

owsianka


Oceń przepis:

13 września 2012

Zupa z zielonych ogórków z papryką i kiełkami

Tym razem już na serio pożegnanie z ogórkami, przepis obiecałam, więc podaję, jeśli nie w tym, to może w przyszłym roku ktoś skorzysta?
Z przepisem mam miłe wspomnienia, to była jedna z pierwszych jadalnych ;), bezmięsnych zup, jakie ugotowałam wiele lat temu. Pierwotnie nie była to wersja wegańska, było masło, śmietana itp., jednak kilka zmian sprawia, że jest równie smaczna w opcji zweganizowanej. Każdy składnik ma tu znaczenie: kiełki, które dodaję pożywności, papryka, która przyjemnie chrupie, szczypta majeranku i gałki muszkatołowej, a dom pachnie ogórkami! Zapraszam :)


zupa ze świeżych ogórków z kiełkami i papryką



Składniki
(dla 3-4 osób na 2 dni)
2 kg zielonych ogórków lub więcej (mogą być przerośnięte)
2 średnie marchewki
1 nieduża pietruszka
5 średnich ziemniaków
1 większa czerwona papryka
czubata szklanka kilkudniowych domowych kiełków fasoli mung (lub innych lubianych)
3 liście laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
mała szczypta startej gałki muszkatołowej
duża szczypta suszonego majeranku
czubata łyżeczka curry w proszku
2 duże ząbki czosnku
3 czubate łyżki pokrojonego koperku
sól
4 łyżki oleju/ oliwy


zupa ze świeżych ogórków z kiełkami i papryką

Wykonanie
Obranie i pokrojone marchewki podsmażam na 2 łyżkach oliwy rozgrzanych w garnku o grubym dnie na średnim ogniu (ok 10 min, od czasu do czasu mieszam). Dolewam 1,5 l wody, zagotowuję, wrzucam obrane i pokrojone ziemniaki, zmniejszam gaz na mały, dodaję płaską łyżkę soli, ziele angielskie i liście laurowe, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję na małym ogniu przez ok 25 min.
W tym czasie przygotowuję ogórki: obieram i ścieram na tarce o grubych oczkach sam miąższ, bez pestek. Na patelni rozgrzewam 2 łyżki oliwy, dodaję curry, podgrzewam na małym ogniu przez minutę, dodaję ogórki (jeśli w międzyczasie puściły wodę- to bez niej) i podgrzewam od czasu do czasu mieszając aż puszczą wodę, a ta w znacznej mierze odparuje (10 min lub nieco dłużej).
Z garnka wyciągam ziele i liście, miksuję zawartość "żyrafą" (nie musi być super- drobno), stawiam z powrotem na gaz, dodaję wypłukane kiełki i ogórki, po 5 minutach wciskam przez praskę czosnek, dodaję gałkę i roztarty w palcach majeranek, po kolejnych dwóch wyłączam gaz, posypuję pokrojoną w miarę drobno papryką i koperkiem, mieszam i zostawiam pod pokrywką na kilka minut. Potem trzeba będzie jeszcze zupę dosmaczyć solą- łyżeczka- płaska lub czubata, wg gustu. Smacznego :)


Oceń przepis:

7 września 2012

Jarzynka z ogórków do obiadu

Mam nadzieję, że nikogo nie wkurzę tym wpisem :)) Choć od jakiegoś czasu ogórki się już kończą, to jednak cały czas są i są, przynajmniej u mnie. Takie ogórki są u mnie podstawą zupy ogórkowej, o której być może zdążę jeszcze w tym sezonie napisać. Podsmażanie wydobywa z nich (podobnie jak z ich siostry- cukinii) maślany smak, curry dodaje charakteru, a koperek- wiadomo- zawsze z ogórkami mile widziany :) Szybkie, proste, smakowite, zachęceni? Do dzieła :)

jarzynka z ogórków do obiadu


Składniki
(dla 2 osób)
ok 1,5 kg zielonych ogórków (mogą być przerośnięte)
2 łyżki oleju/ oliwy
pełna łyżeczka curry w proszku (dla tych co lubią bardziej ostro- czubata)
2 czubate łyżki posiekanego koperku
2 duże ząbki czosnku
sól do smaku
opcjonalnie kilka łyżek dowolnego mleka

Wykonanie
Ogórki obieram i ścieram na tarce o grubych oczkach miąższ bez pestek lub jak kto woli można je pokroić wzdłuż na ćwiartki, wyskrobać pestki i wtedy ścierać, ale pierwszy sposób jest dużo szybszy :)
Na patelni rozgrzewam olej, wsypuję curry i podgrzewam na małym ogniu przez ok minutę mieszając, dodaję ogórki (jeśli na dnie miski zdążyła się zebrać woda, to bez niej), podkręcam ogień na większy i podgrzewam przez ok 10 min (aż puszczą sok i w większości go wchłoną, ale pozostaną wilgotne) co jakiś czas mieszając. Wciskam przez praskę czosnek, po ok 2 minutach wrzucam koperek, mieszam i wyłączam gaz. Przyprawiam kilkoma szczyptami soli, można dolać nieco dowolnego mleka lub śmietanki dla rozluźnienia konsystencji. Smakują zarówno na ciepło jak i po wystudzeniu. Jeśli zrobicie na gęsto (bez mleka/ śmietanki), można używać jako "pasty"/ "masła" do chleba (serio!) :))


jarzynka z ogórków do obiadu


Oceń przepis:

5 września 2012

Tarta ze śliwkami na ziemniaczanym spodzie

"Chyba się starzeję", pomyślałam sobie wyciągając radośnie ten placek z piekarnika. Od zawsze miałam awersję do przetwarzanych owoców: gotowanie, smażenie, pieczenie... żadne dżemiki, kompoty, ciasta! Owoce- tak- ale tylko surowe. Wyjątkiem były truskawki, byle nie kompot czy ciasto. Zapach pieczonych jabłek wyganiał mnie z domu, podobnie zresztą jak smażonych powideł, ale jak widać, gusta się zmieniają, zamierzam niebawem upiec szarlotkę i kto wie- być może nawet wezmę się za powidła :)

tarta ze śliwkami na ziemniaczanym spodzie

Kiedy robiłam tartę na ziemniaczanym spodzie (klik) pomysłu Agnieszki (klik), zastanawiałam się jak sprawdziłaby się z farszem owocowym, niekoniecznie mocno- słodkim, ostatecznie padło na śliwki, ale to nie mój patent.

tarta ze śliwkami na ziemniaczanym spodzie

Taki placek funkcjonuje w kuchni śląskiej (tak, tak, tym razem na pewno śląskiej, bez pardonów) jako copa, o czym przeczytałam w książce Wery Sztabowej "KUCHNIA ŚLĄSKA czyli krupnioki, makówki i moczka". Po upieczeniu, autorka proponuje szczodre posypanie placka cukrem pudrem, ja zrobiłam polewę słodką z karobem i prażonymi orzechami swojego pomysłu.

tarta ze śliwkami na ziemniaczanym spodzie

Spód z tartych ziemniaków, na wierzchu zapieczone kwaśne śliwki polane słodką polewą: jak heretycznie by to nie brzmiało, oświadczam, że zjadłam /nie powiem ile porcji ;)/ ze smakiem! Mąż zresztą też, jedynie córka zdejmując z placka śliwki marudziła, że woli surowe ;) Cóż, w świetle mojej wieloletniej niechęci do poddanych obróbce cieplnej owoców, nie wypada nie podejść ze zrozumieniem :)

tarta ze śliwkami na ziemniaczanym spodzie

Składniki
(na formę o średnicy 28 cm)
SPÓD
2 kg ziemniaków
pełna łyżka kaszy manny lub mąki
czubata łyżeczka soli
odrobina pieprzu
7 łyżek oleju/ oliwy
dodatkowo odrobina oliwy do wysmarowania formy i otręby lub mąka do posypania

WIERZCH
1 kg śliwek węgierek

POLEWA*
4 łyżki słodu ryżowego (lub innego o neutralnym smaku, może być syrop z agawy lub miód)
2 czubate łyżki karobu (lub kakao)
łyżeczka sproszkowanego cynamonu (opcja, ale polecana)
1/2 szklanki obranych orzechów włoskich, połamanych na mniejsze kawałki i podprażonych przez kilka minut na suchej patelni
2 łyżki oliwy/ oleju lub nieco więcej, ewentualnie odrobina ciepłej wody
* ponieważ jestem osobą o niewielkim zapotrzebowaniu na słodkie- ukręciłam polewę, która tylko częściowo pokryje owoce, jeśli jesteście typowymi "słodziakami" ;) proponuję zrobić ją podwajając proporcje i pokrywając obficie cały placek

Wykonanie
Obrane ziemniaki ścieram na tarce o drobnych oczkach (jak na placki), dodaję sól, olej, kaszę, wkręcam nieco pieprzu i wkładam do wysmarowanej olejem i podsypanej otrębami formy. Na wierzchu ciasno układam połówki wypestkowanych, umytych i osuszonych śliwek- wciskając je w ziemniaczaną masę. Warto to zrobić w większej misce lub zlewie, gdyż z formy może pokapywać nieco wody z ziemniaków, jednak nie zalecam- po starciu warzyw- jej odlewania, gdyż przez to spód może wyjść zbyt suchy, szybko zastygnie i stwardnieje).
Wkładam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st C i piekę przez ok godzinę. Wyjmuję formę i na szybko sporządzam polewę: do słodu dodaję karob i cynamon, mieszam wstępnie, teraz dorzucam orzechy i dolewam oliwę. Masa powinna być gęsta, ale dająca się rozprowadzić po owocach, w razie potrzeby dolać należy jeszcze nieco oliwy (łyżka- dwie) lub nieco ciepłej wody. Polewam owoce, posypuję jeszcze odrobiną orzechów. Kroję, jemy na ciepło- tak smakuje najlepiej, smacznego :)

tarta ze śliwkami na ziemniaczanym spodzie



Oceń przepis: