27 lipca 2012

Wegański chłodnik ogórkowy

Nie wiem, jak w Waszych stronach/ domach, ale moja mama robiła często latem chłodnik na kwaśnej- nabiałowej bazie (kefir/ maślanka/ śmietana/ jogurt etc) z dodatkiem świeżych ogórków, koperku, rzodkiewek itp. Do tego młode ziemniaki. Wybaczcie ostatnią ziemniaczaną inwazję, ale sezon w pełni, trzeba korzystać :) W stronach mojego męża takich "cudów" ;) się nie praktykuje. A mi zamarzył się maminy chłodnik w tej duchocie, w której myśleć już nawet ciężko...
Bazą jest mleko koko, a raczej jego resztki po "gziku". Oczywiście nie muszą być to resztki ;) może być cała puszka mleka kokosowego lub innego, myślę, że nawet zwykłe sojowe się nada- byleby nie było słodzone. Konkretne dodatki odpowiednio przyprawią bazę i proszę, nie zrażajcie się ich "jadowitością": cebula, szczypior, czosnek, rzodkiewki, całość po przegryzieniu się w lodówce smakuje naprawdę dobrze! Wierzcie mi :) Biorę na klatę wszelkie reklamacje!


wegański chłodnik ogórkowywegański chłodnik ogórkowy


Składniki
ok 400- 500 ml mleka roślinnego (ja użyłam resztki po "gziku")
ok 1/2 kg świeżych zielonych ogórków
5 dużych ząbków czosnku (tak- aż tyle)
2 łyżki octu jabłkowego lub podwójna ilość soku wyciśniętego z cytryny lub limonki (lub nieco więcej)
5 średnich rzodkiewek
mała cebula, u mnie czerwona- dla kontrastu
po 2 czubate łyżki posiekanego: szczypiorku, koperku i natki pietruszki
sól, pieprz
można dodać kilka liści mięty lub bazylii- dla orzeźwienia

Wykonanie
Mleko wlewam do miski, dodaję obrane i starte na grubych oczkach ogórki, wciskam przez praskę czosnek, wrzucam pokrojone w drobną kostkę rzodkiewki i cebulę, posiekaną zieleninę, ocet i czubatą łyżeczkę soli. Nie przejmujemy się wstępną niewielką objętością- ogórki z czasem puszczą sok- i ją zwiększą. Wstawiam do lodówki na kilka godzin w zamkniętym pojemniku, misce itp. Można przygotować go wieczorem i zużyć następnego dnia. Po wyjęciu- można dodatkowo doprawić wg gustu. Podajemy do ugotowanych w osolonej wodzie młodych ziemniaków: oddzielnie, lub polewając pokrojone ziemniaki w miseczkach, smacznego :)
 chłodnik ogórkowy


Oceń przepis:

26 lipca 2012

Pyry z wegańskim gzikiem

Kuchnia wielkopolska w zweganizowanej wersji? S'IL VOUS PLAIT :) Zawsze bardzo lubiłam połączenie jeszcze ciepłych ziemniaków, zwłaszcza młodych, ze schłodzonym twarogowym serem przyprawionym świeżymi ziołami. Jakby tu przechytrzyć recepturę wegańsko? Odpowiedź jest tak prosta, jak przyrządzenie "serka" bez twarogu: TOFU! Naprawdę się udało, polecam :)


"Serek" można przyrządzić na wiele sposobów, tutaj przykład z puszki (klik), u mnie nieco inaczej, ale zaręczam, że smakowicie. Rozdrobnione tofu wymieszałam z kilkoma czubatymi łyżkami "grubej" części odstanego w lodówce mleka kokosowego (spokojnie, co zrobić z resztą mleka, napiszę jutro). Dało to cudownie aksamitną konsystencję i wstępne zadowolenie z bazy :) Następnie trzeba ją zakwasić octem jabłkowym, sokiem z cytryny lub limonki, przyprawić solą lub sosem sojowym i sypać równo lubiane dodatki, u mnie: czosnek, cebula, szczypior, natka, koperek. Wstawiamy do lodówki na kilka godzin, używamy do kromki chleba, wszelkich klusek lub ziemniaków, pycha! Zapraszam na idealne na letni obiad pyry nie z gzikiem.

Składniki
twarożek z tofu
ok 200 g naturalnego tofu
3 czubate łyżki gęstej części odstanego w lodówce mleka koko (puszka 400 ml)
łyżka octu jabłkowego lub podwójna ilość soku z cytryny/ limonki
2 łyżki oliwy
łyżeczka soli
mała czerwona cebula
duży ząbek czosnku
po czubatej łyżce posiekanego koperku, szczypioru (najlepiej drobnego) i natki pietruszki
opcjonalnie pieprz



pyry
po 2- 3 średnie ziemniaki na osobę (ciężko narzucać, każdy wie ile zje ;)
oliwa
sól

Wykonanie
Tofu rozdrabniam widelcem, dodaję zwartą część mleka koko, mieszam (z pozostałej części mleka warto zrobić od razu pyszny chłodnik, napiszę o nim jutro :) albo zabielić zupę lub przyrządzić curry). Mieszam, dodaję oliwę, ocet, sól- płaska łyżeczka- potem można doprawić, przeciśnięty przez praskę czosnek, drobno pokrojoną cebulę oraz zieleninę, mieszam i wstawiam w zamkniętym pojemniku do lodówki na godzinę, dwie lub na całą noc. Następnego dnia można dosmaczyć dodatkową szczyptą soli/ octu lub soku z cytryny- ja nie dodawałam więcej gdyż mam awersję do przekwaszonych serków/ i świeżo zmielonym pieprzem.



Pyry :) Ja skrobię i gotuję w całości w osolonej wodzie, ale Wy zróbcie jak wolicie, można ugotować w mundurkach, na parze, dowolnie upiec itp. Odlewam wodę, odparowuję. Jeszcze gorące kroję na pół, wykładam do miseczek, polewam oliwą, posypuję solą, każdy smaruje we własnym zakresie dowolną ilością "serka", zjadamy "ręcznie" jak kanapki. Miłym dodatkiem będzie dowolna sałatka ze świeżych pomidorów, smacznego!

Oceń przepis:

25 lipca 2012

Pierogi z kurkami, fasolą i orzechami

Chciałoby się napisać, że przyniosłam z lasu wiadro kurek, te nazbierane własnoręcznie smakują najlepiej, ale nie będę kłamać, dodam tylko, że te- zebrane przez mamę- smakują równie dobrze :) Przepis na farsz do pierogów zupełnie spontaniczny, z tego co miałam w domu: fasola, orzechy włoskie, koperek i wspomniane kurki, ale bardzo udany, każdy składnik jest IMO istotny, nawet jeśli są to tylko 2 łyżki koperku :) Polecam


pierogi z kurkami, fasolą i szparagami

Składniki
(na ok 40 szt /+/-, zależnie od grubości rozwałkowanego ciasta/)
Ciasto
(od lat takie same, ale powtarzam)
3 szklanki mąki pszennej (użyłam typ 650) + odrobina do podsypywania blatu
1 i 1/4 szklanki gorącej wody
łyżka oleju/ oliwy
płaska łyżeczka soli

Farsz
ok 600 g kurek
szklanka białej dużej fasoli
szklanka wyłuskanych orzechów włoskich
2 średnie cebule
3 łyżki oleju/ oliwy
2 łyżki koperku
sól
 
Omasta
duża garść kurek podebranych od tych z farszu ;)
kilka łyżek oliwy
kilka łyżek posiekanego drobnego szczypioru
sól

Wykonanie
Fasolę moczę przez noc, następnego dnia gotuję w nowej wodzie (ok 3,5 szklanki)- do miękkości i wygotowania wody na wolnym ogniu z uchyloną pokrywką- 40- 50 min. Po zagotowania fasoli warto zebrać szum, a do gotujących się ziaren dodać kawałek glona lub sporą.szczyptę cząbru, co zniweluje problemy "gazowe" ;) Miąższ rozgniatam widelcem, niekoniecznie bardzo drobno.
Po ugotowaniu, przerzucam fasolę na sitko, przelewam zimną wodą i teraz zgodnie z tym co pisałam przy "smalczyku" (klik) obieramy lub nie, ja obrałam i Wam również radzę, fasolowy miąższ z odrzuconymi skórkami będzie bardziej przyjazny naszym żołądkom.
Na patelni rozgrzewam tłuszcz, wrzucam pokrojoną dość drobno cebulę, a następnie posiekane dość drobno kurki, ale zanim pokroimy- pamiętamy by sporą garść- najlepiej tych najdrobniejszych- odłożyć do omasty (grzyby warto zalać na kilka minut dużą ilością zimnej wody, ten zabieg je odpiaszczy, następnie przerzucamy je na sitko, osuszamy, np. papierowymi ręcznikami). Smażę całość na średnim ogniu przez kilkanaście minut, aż puszczą i wchłoną płyn.
Orzechy wrzucam na kilka minut na rozgrzaną patelnię do podprażenia, następnie miksuję je na drobniejsze kawałki, niekoniecznie na mąkę.
Łączę wszystkie składniki farszu, mieszam, przyprawiam solą (czubata łyżeczka + kilka szczypt przy dosmaczaniu), dodaję posiekany koperek, mieszam, można dodatkowo przyprawić zmielonym pieprzem.
W trakcie przygotowywania farszu, rozprawiam się z ciastem.
Przesianą mąkę mieszam z solą, zalewam szklanką wrzątku, początkowo mieszam łyżką, a jak nieco przestygnie zaczynam wyrabiać rękoma, dolewam jeszcze odrobinę wody (ilość wody uzależniona jest od typu mąki, być może nie trzeba będzie dolewać wcale, musicie to wyczuć, ja dodałam ok 1/4 szklanki- gorącej oczywiście), wyrabiam aż ciasto stanie się gładkie i elastyczne, dodaję oliwę i wyrabiam jeszcze chwilę, przykrywam ściereczką i daję ciastu odpocząć ok 15 minut. lub nieco dłużej.
Odrywam porcje ciasta, wałkuję na podsypanym mąką blacie, wykrajam koła "drinkową" /;)/ szklanką, kładę po czubatej łyżeczce farszu i zlepiam pierogi (ciasto, które czeka w kolejce pozostaje nadal pod ściereczką i lepione odkładane- na delikatnie obsypaną mąką deskę- pierogi również- zapobiega to wysuszeniu). Gotuję w osolonym wrzątku przez kilka minut od wypłynięcia (woda w garnku nie może buzować, ale lekko pyrkać ;), po wydobycie z garnka mieszam od razu z omastą, którą przygotowuję w trakcie gotowania pierogów.
Omasta jest dowolna, może to być zwyczajna podsmażona do lekkiego zbrązowienia cebulka, cebula z wędzoną papryką (klik), "skwarki" pietruszkowe (klik) lub inna dowolna. Ja podsmażyłam na oleju odłożone kurki, dodałam szczypior, mieszając podgrzewałam przez kilka minut, po wyłączeniu gazu przyprawiłam sporą szczyptą soli. Smacznego :)

Tyle z sekcji przepisowej, a teraz "akuku", zagadka: znajdź "3" różniące szczegóły między recepturą z załączonego zdjęcia

plagiat

a przepisem z tego linku:

Podpowiedź: zdjęcie pochodzi z niedawno wydanej książki dietetyczki Magdaleny Makarowskiej "Jedz pysznie... razem z dzieckiem", a link pochodzi z mojego bloga. Cóż, nie mogłam o tym nie napisać. Nie chodzi o przepis na popularne ciasto na pizzę, pierogi z kapustą i grzybami, bigos, pieczone ziemniaki,  leczo czy tabbouleh. Te batoniki były dość wyjątkowe, nie spotkałam się dotąd nigdzie z podobnym przygotowaniem tej przekąski, "chodziłam" nad nimi kilka dni, główkując jak je przyrządzić, by pominąć cukier, by trzymały kształt batonika, by były chrupkie na zewnątrz, wilgotne w środku, a przede wszystkim- by smakowały dziecku. Faktem jest, że namoczenie suszonych owoców w jabłkach przez noc podpatrzyłam u Ali (klik), o czym wspomniałam we wpisie o batonach (naprawdę nie bolało!), jednak nie uwierzę, że ktoś "wpadł" lekko na te same batoniki- używając tych samych proporcji i procedur, po prostu- nie wierzę. Publikacja na blogu, to kolejny etap: spisywanie przy przygotowywaniu proporcji składników, zdjęcia (raz lepsze, raz gorsze), czasami specjalna aranżacja, oświetlenie, zabawa ze styropianami odbijającymi światło, obróbka w programie graficznym, opisanie na blogu. Może moje notki nie są wybitne, nie wplatam w nie historii z domu rodziców czy dziadków, nie przytaczam cytatów tych czy tamtych, nie załączam zdjęć z rodzinnych "przypadków". Czasami to robię, CZASAMI. Skupiam się na przepisach i krótkiej zadumie nad potrawą, ale to też zabiera mi trochę czasu. W łączeniu smaków kieruję się głównie intuicją, nie siedzę codziennie nad tabelkami z wartościami odżywczymi poszczególnych produktów, moim mottem jest w miarę naturalne i sezonowe- jak na te czasy- odżywianie mojej rodziny, a przede wszystkim mojego dziecka. Napisanie o przepisie na blogu nie jest pięciominutowym "pierdnięciem", nawet przy moim minimalistycznym podejściu. Treść przepisu w książce została nieco zmieniona, ale nie na tyle, by nie rozpoznać źródła, dziękuję osobie, która poinformowała mnie o tym przepisie w publikacji znanej dietetyczki. Nikt nie pytał o zgodę, w książce nie ma grama informacji o inspiracjach, w wywiadach "autorka" opowiada o tym jak "pisała" książkę sama i cieszy się z jej sukcesu, którego się nie spodziewała. Raczej!
Generalnie, bardzo niefajnie, blogów, z których książka czerpie garściami jest dużo więcej: Biały Talerz Liski, Trufla, Ammniam i podobno inne. Wiele przepisów zostało skopiowanych kropka w kropkę, jak również tekstów, przemyśleń, niejednokrotnie osobistych, o książkach, dzieciach, życiu itp. "jota w jotę", grubo! Na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak: "autorka" bardzo przeprasza, bo nie miała pojęcia, wydawnictwo wstrzymało sprzedaż pozycji, wspierający (Slow Food Youth i Jedzonko Malucha.pl) odcinają się od książki pisząc sprostowania, zobaczymy co będzie dalej. To tyle, dobrej nocy :)


Oceń przepis:

19 lipca 2012

Pakora z fasolką szparagową

Z gatunku "pogryzanek" ;) do piwa, na imprezę lub po prostu jako dodatek do obiadu. Pakora to nic innego jak ciasto z mąki z ciecierzycy z lubianymi przyprawami kuchni indyjskiej lub z takimi, jakie macie na podorędziu. W cieście można smażyć wiele warzyw, tofu, tempeh, jadalne kwiaty czy zioła, osobiście bardzo lubię kalafior, ale i fasolka wypada bardzo dobrze, podobnie jak w tempurze (klik).


pakora z fasolka szparagowa


Składniki
ok 500 g świeżej fasolki szparagowej
szklanka mąki z ciecierzycy
niecałe 3/4 szklanki ciepłej wody
sól (niepełna płaska łyżeczka)
dodatkowe lubiane przyprawy, u mnie po sporej szczypcie curry, zmielonego kuminu i zmielonej kolendry
olej do smażenia

Wykonanie
Do miski sypię mąkę, wlewam powoli wodę mieszając trzepaczką/ widelcem by uzyskać konsystencję gęstej śmietany, dodaję przyprawy, mieszam.
Z oczyszczonej fasolki odcinam końce, wkładam partiami do ciasta i smażę na rozgrzanym na patelni oleju po kilka minut z obu stron. Fasolki wkładam do smażenia pojedynczo, by się nie posklejały, wykładam na papierowe ręczniki by osączyć je z nadmiaru tłuszczu. Gotowe można posypać dodatkową porcję soli, prażonym sezamem czy siemieniem lnianym, miłym dodatkiem będzie sos, np taki (klik) lub na bazie pomidorów. Taka fasolka najlepiej smakuje nieco przestudzona, smacznego :)


Oceń przepis:

16 lipca 2012

Kotleciki z bobu

Obiecane na Facebooku kotleciki z bobu: proste, smaczne- jak to u mnie /;)/- i bardzo sycące. Podprażone płatki migdałowe zagęszczają masę, dodają pożywności i smaku, reszta- jeśli chodzi o bób przyrządzany u mnie- bez zmian: koperek, czosnek, sól, dodatkowo kasza manna jako 'zlepiacz', zapraszam :)


kotlety z bobu

Składniki
(na ok 10 sztuk)
2 szklanki ugotowanego, obranego i wypłukanego bobu
2 czubate łyżki posiekanego koperku
1/2 szklanki uprażonych przez chwilę na suchej patelni płatków migdałowych
sól, pieprz
2 duże ząbki czosnku
3 czubate łyżki kaszy manny lub innej drobnej


Wykonanie
Drobna uwaga jeśli chodzi o sprawne obieranie bobu- zaraz po ugotowaniu- wyrzucamy ziarna na sito i przelewamy zimną wodą, obieramy od razu, dzięki temu fasolki właściwie same będą wyskakiwać ze skórek :)
Bób i płatki migdałowe wrzucam do blendera i miksuję na pastę lub po prostu drobno (jeśli nie macie blendera- ziarna można utłuc tłuczkiem do ziemniaków lub pałką, a płatki pokruszyć), wciskam przez praskę czosnek, dodaję koperek, przyprawiam solą (niepełna plaska łyżeczka) i odrobiną pieprzu. Dodaję kaszę i porządnie mieszam. Wstawiam do lodówki na godzinę, ale masę można też przygotować wieczór wcześniej i smażyć następnego dnia. Z masy formuję małe kotleciki i smażę na rozgrzanym na patelni oleju z obu stron do zrumienienia. Wykładam na papierowe ręczniki by pozbyć się nadmiaru tłuszczu

kotleciki z bobu

W towarzystwie kotlecików młode ziemniaki: z koperkiem i podsmażoną cebulą przyprawioną wędzoną papryką /no tak, kupiłam to szpanuję ;)/ i solą, pyszne!

Młode ziemniaki z koperkiem, smażoną cebulą i wędzoną papryką

młode ziemniaki z koperkiem, smażoną cebulą i wędzoną papryką

Składniki
ok 1kg małych młodych ziemniaków
sól
3- 4 łyżki posiekanego koperku
2 średnie cebule
5 łyżek oleju/ oliwy
płaska łyżeczka wędzonej papryki w proszku (łagodnej)

Wykonanie
Ziemniaki myję i skrobię (można w sumie tylko wyszorować porządnie skórkę lub cienko obrać, jednak jak dla mnie młode ziemniaki do gotowania skrobane smakują najlepiej), zalewam wodą- tyle by przykryła ziemniaki, zagotowuję, dodaję sól- w zależności od ilości wody- pełna łyżka powinna wystarczyć, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję na wolnym ogniu do miękkości- sprawdzamy nożem. W tym czasie przygotowuję cebulę: wrzucam drobno pokrojoną na rozgrzany na patelni tłuszcz, smażę mieszając na niedużym ogniu, aż się zeszkli, a następnie miejscami zabrązowi, sypię paprykę, mieszam by cała cebula porządnie się nią pokryła, podgrzewam chwilę, wyłączam gaz, przyprawiam sporą szczyptą soli lub dwiema (smakujemy i decydujemy).
Gdy ziemniaki są już gotowe- odlewam wodę i chwilę je odparowuję, dorzucam posiekany koperek, wstrząsam, przekładam ziemniaki do cebuli, mieszam. Przy konsumpcji- przekrajane ziemniaki miziamy koniecznie w cebulce, niebo! :)
Przy okazji napiszę jeszcze o koperkowych ziemniakach :) Bardzo lubię młode ziemniaki wymieszane z podsmażonym koperkiem z dodatkiem czosnku, przyprawionym solą, bez fotki tym razem, ale wierzcie, że również pycha :) Minimum składników, maksimum smaku, niby szczegół, ale "robi" wiele! Taki koperek robię również do makaronu, spróbujcie koniecznie :)

Młode ziemniaki ze smażonym koperkiem i czosnkiem

Składniki
Oprócz ziemniaków gotowanych w osolonej wodzie- jak wyżej potrzebne będą:
5 łyżek oleju
4 czubate łyżki posiekanego koperku
2 duże ząbki czosnku
sól do smaku

Wykonanie
Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam koperek, smażę na niedużym ogniu przez kilka minut- powiedzmy 3- 4- dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek, mieszam, wyłączam gaz, przyprawiam szczyptą soli. Ugotowane ziemniaki przekładam na patelnię i mieszam porządnie z koperkiem, zjadamy podobnie ;)- koniecznie przekrajane ziemniaki smarujemy w koperkowej omaście!
Do kotletów i ziemniaków jedliśmy ogórki z pieprzem ziołowym (klik), smacznego :)


Oceń przepis:

13 lipca 2012

Kapuśniak z młodej kapusty z wędzoną papryką

Nieskromnie przyznam, że to jeden z najlepszych kapuśniaków jakie jadłam ever! :)

kapuśniak z młodej kapusty z wędzoną papryką

Tajemniczym składnikiem jest wędzona papryka w proszku. Z reguły staram się wykorzystywać podstawowe składniki w kuchni, jednak zachęcona opiniami na innych blogach, w tym największej kusicielki Zawszepolki (klik klik), zakupiłam i ja magiczny proszek na popularnym portalu aukcyjnym (kupiłam dwie wersje: łagodną i pikantną, ale wykorzystuję głównie łagodną) i przyznaję, że to był strzał w dziesiątkę!

wędzona papryka

Zapach jaki roznosi się po kuchni, kiedy doda się ją np. do smażącej się cebuli i aromat jaki nadaje potrawom, jest tak obłędny, wręcz uzależniający, że nie sposób to opisać :) Wciągnęłam się na maksa! Przyprawy nie dodajemy wiele, zwykle łyżeczka, w kapuśniaku, o którym za chwilę wylądowała wyjątkowo łyżka- moim zdaniem to optymalna ilość, można nawet ją zwiększyć, ale np do grochówki (klik), fasolki po bretońsku (klik) czy babki ziemniaczanej (klik) wystarczy dodanie łyżeczki by podrasować smak tych dań, polecam, nie pożałujecie! W wolnej chwili napiszę Wam o minimalistycznej ciecierzycy z dodatkiem wędzonej papryki, która okazała się naszą ulubioną ciecierzycą :)
Tymczasem kapuśniak



Składniki
(dla 3- 4 osób na 2 dni)
1 kg młodej kapusty
2 średnie marchewki
1 średnia pietruszka
1 średnia cebula
6 średnich ziemniaków
3 łyżki oleju/ oliwy
4 ziarenka ziela angielskiego
6- 8 łyżek przecieru pomidorowego (passaty) lub soku lub 2-3 większe świeże pomidory
płaska łyżka wędzonej papryki w proszku łagodnej
6 czubatych łyżek posiekanego koperku (lub więcej)
2 większe ząbki czosnku
sól, pieprz do smaku

Wykonanie
Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam pokrojoną cebulę, smażę aż zacznie się szklić, dorzucam pokrojone marchewki i pietruszkę, podgrzewam przez ok 5 minut mieszając, dodaję paprykę w proszku i podgrzewam kolejnych kilka minut mieszając tak, by wszystkie warzywa pokryły się przyprawą, wlewam ok 2 litry wody, zagotowuję, dorzucam ziemniaki i płaską łyżkę soli, po 5 minutach od ponownego zagotowania wrzucam poszatkowaną kapustę, gotuję 20 minut lub nieco dłużej (w zależności od tego jaką kapustę lubicie) na wolnym ogniu z uchyloną pokrywką dorzucając w trakcie liście laurowe i ziele angielskie, przyprawiam zupę przecierem pomidorowym (jeśli użyjecie świeżych pomidorów, trzeba je sparzyć, obrać ze skórki, pokroić i dodać nieco wcześniej, w trakcie gotowania zupy), przeciśniętym przez praskę czosnkiem, dodaję koperek, mieszam i wyłączam gaz. Doprawiam kolejną porcją soli (płaska lub czubata łyżeczka- wg gustu) oraz pieprzem. Smacznego :)


Oceń przepis:

11 lipca 2012

Zupa z bobem

Upały upałami, ale coś jeść trzeba :) Jemy, jemy, tylko blogowanie w tym upale nie bardzo mi idzie, postaram się sprężyć :) Żałuję, że nie napisałam nic o szparagach, sałatach i zielonym groszku, a już jest i bób i cukinki wielkości ogórków, które w takim rozmiarze smakują najlepiej, pęcznieją kalarepki, ogórki mają pierwsze zawiązki, od wichur łamią się krzaki pomidorów, a grad poobijał liście dyń :/
Dzisiaj o bobie, sezon w pełni, zajadamy się nim- jak co roku- bez opamiętania ;) z tą różnicą, że tym razem swoim! Czerpię ogromną radość ze zrywania- a właściwie ukręcania- pękatych strąków i uwalniania ziaren z ich środków wypełnionych miękką jak wata pierzynką. Najlepszy sposób na bób, to ten najprostszy- zjadany zaraz po ugotowaniu, polany oliwą z czosnkiem, posypany solą i koperkiem, przykryty na kilka minut w miseczce by mógł wciągnąć przyprawy- z odrzucanymi podczas jedzenia skórkami- to jest bezdyskusyjne :) Ponieważ młoda odrzuciła w tym roku kilka zaplanowanych przeze mnie na lato warzyw :( włączam bób do dań obiadowych, bo bób to u nas pewniak :). Dzisiaj zupa z dodatkiem wczesnych warzyw, koperku i dla odświeżenia- garści bazylii, zapraszam :)

zupa z bobem

Składniki
(dla 3- 4 osób na 2 dni) 
ok 1 kg bobu
2 średnie marchewki
1 średnia pietruszka
6 średnich ziemniaków
3 czubate łyżki koperku
2 duże ząbki czosnku
ok 6 łyżek oleju/ oliwy
garść liści bazylii (opcja- bez nich też będzie OK)
3 listki laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
sól do smaku
ewentualnie pieprz

Wykonanie
Bób gotuję w osolonej wodzie do miękkości- trzeba sprawdzać- czas gotowania zależny jest od 'wieku' warzyw, przelewam zimną wodą, obieram, płuczę.
Na 2- 3 łyżkach oliwy podsmażam obrane i starte na tarce o grubych oczkach marchewki i pietruszkę przez kilka minut, aż zapachnie, a warzywa puszczą soki, dolewam wodę- niepełne 2 litry, zagotowuję, wrzucam obrane, pokrojone ziemniaki i płaską łyżkę soli, kładę pokrywkę, gotuję ok 25 min, w trakcie dorzucam liście laurowe i ziarenka ziela angielskiego.
W tym czasie biorę się za bób :) Na patelni rozgrzewam 3 łyżki oliwy, wrzucam koperek, smażę przez 2- 3 minuty, wrzucam bób, podgrzewam przez kilka minut, dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek, mieszam i wyłączam gaz. Taki bób z dodatkiem kilku szczypt soli- częściowo rozgnieciony- serwowałam również z makaronem- tylko warto rozluźnić nieco konsystencję- bulionem, dokładką oliwy, opcjonalnie wodą, również bardzo polecam :)

makaron z bobem i koperkiem

Wracając do zupy: większą połowę ;) bobu rozcieram z większą połową ;) ziemniaków z zupy- tylną stroną drewnianej łyżki np. czy tłuczkiem do ziemniaków- dzięki temu zupa delikatnie się zagęści, a bulion nabierze smacznego bobowego posmaku, dodaję do zupy, mieszam, przyprawiam jeszcze solą, ewentualnie pieprzem, wsypuję liście bazylii. Zupę całościowo można przetrzeć czy zmiksować, jednak zależało mi na delikatniejszej, letniej wersji. Smacznego :)


Oceń przepis: